– To będzie niezapomniany tydzień!
Kamila aż piszczała z zachwytu, kiedy dowiedziała się, że pojadę z nimi w góry. Nie widziałyśmy się od wakacji, zawsze byłyśmy nierozłączne, a teraz widujemy się tylko w czasie przerwy między semestrami. Cieszę się, że spedzimy trochę czasu z naszą starą paczką. Potrzebuję takiego oderwania się od codzienności, od wszystkich problemów i od ciągłych kłótni.
***
Ucieszyłem się kiedy Kamila powiedziała, że Dominika też z nami pojedzie. Ostatni raz widzieliśmy się ponad rok temu, zawsze trzymaliśmy się razem i trochę stęskniłem się za tymi wariatkami. To bedzie niezapomniany tydzień.
***
– Ahoj przygodo!
Ten okrzyk przywołał uśmiech na mojej twarzy. Wróciły wspomnienia z liceum, kiedy wszyscy razem byliśmy członkami Szkoły Przetrwania i każdy nasz wyjazd zaczynaliśmy tym okrzykiem. Pierwszy raz od zakończenia liceum spotykamy się w tym gronie. Trochę zmieniliśmy się przez dwa lata, niektórzy spoważnieli, innych czas nie oszczędził, tylko Kamila jak zawsze pełna optymizmu i energii wpadła do recepcji, a za nią pojawił się dziwnie znajomy przystojniak. Na widok Konrada aż zaniemowiłam, zawsze był przystojnym brunetem, ale teraz wyrzeźbił ciało na siłowni, tak że w swoich ramionach mógłby schować cały świat, zapuścił brodę i włosy, które związał w kucyk, a w dodatku ubrał się bardzo stylowo. Do czarnych dżinsów i koszulki zalożył buty w stylu wojskowym i długi czarny kardigan, wszystko idealnie pasowało do siebie, a ponadto podkreślało jego mięśnie.
– Wow! Czy wszyscy informatycy są takimi przystojniakami, chyba pomyślę o zmianie kierunku.
Konrad zaśmiał się głośno i odwdzięczył się również komplementem.
Po rozpakowaniu walizek przyszedł czas na ognisko i pogaduchy o tym, co dzieje się w naszym życiu.
***
Nie mogłem doczekać się kiedy dotrzemy na miejsce. Nie wiem jak Kamili udało się ściągać ich tutaj wszystkich, ale ona zawsze dostawała to czego chce. Kiedy weszliśmy do recepcji, poczułem znajomy zapach – ten którego nigdy nie wymarze z pamięci, zapach wszystkich wspólnie spędzonych chwil, zapach wszystkich nocy przy ognisku, zapach każdej wspólnej wycieczki – i od razu wiedziałem, że ona już tu jest.
Dominika wyglądała pięknie, ubrana w czarne dżinsy i golf, w skórzanej kurtce, dokładnie tak, jak ją zapamiętałem. Uśmiechnęła się na mój widok, ale to nie był ten uśmiech, który pamiętam. Mimo, że był szczery, wyglądał trochę nieudolnie, zupełnie jak u człowieka, który bardzo długo się nie uśmiechał i zapomniał już jak to się robi. Poczułem dziwne ukłucie w sercu, znam ją i wiem, że to problemy z facetem.
– Zamierzasz już iść spać?
Uśmiechneła się i już wiedziałem, że przegadamy całą noc. Przynajmniej tak mi się wydawało.
***
– Ciągle używasz tych samych perfum, ten zapach doprowadzi mnie kiedyś do szaleństwa. W tłumie ludzi trafiłbym do ciebie z zamkniętymi oczami.
Na dźwięk tych słów poczułam, że serce chce wyskoczyć z moich piersi. Konrad zawsze potrafił prawić niebanalne komplementy, był też niewiarygodnie pewny siebie i zawsze potrafił wyciągnąć to, co chciał usłyszeć. Dlatego bardzo szybko dowiedział się o ciągłych kłótniach z moim facetem, o tym, że nie wiem czuje się szcześliwa i że, co najgorsze, nie mogę, nie potrafię od niego odejść.
– Jesteś z nim, bo nie potrafisz wyobrazić sobie życia bez niego. Ale nie dlatego, że go kochasz, tylko dlatego że przyzwyczaiłaś się do życia z nim.
– Konrad to nie tak… – dusiłam w sobie łzy, nie chciałam rozpłakać się przy nim.
– A jak? Przecież wiesz, że…
***
Jak ona mogła to zrobić! Co za durna baba! Spakowała walizki i myśli, że nadal jest w liceum!? Wymyśliła sobie jakiś tydzień w górach, nawet nie pytając mnie o zdanie. Już ja jej pokaże jak kończy się nieposłuszeństwo!
***
Nie mogłem patrzeć na te łzy w jej oczach, przytuliłem ją do siebie. Gdyby tylko chciała, broniłbym ją przed całym światem w moich ramionach. Chciałem jej powiedzieć, że zawsze może na mnie liczyć, ale w tym czasie pod ośrodek zajechało auto z piskiem opon. Wysiadł z niego facet i nie wiem jak, ale znalazł nas pierwszym spojrzeniem. Pamiętam tylko jak wyszarpał ją z moich ramion. Pamiętam te oczy, ten wzrok bezsilności i strachu, tak patrzą zwierzęta idące na rzeź, kiedy wiedzą, że przed śmiercią nie ma już żadnego ratunku, że ostatnia nadzieja znikneła. Później jest pustka, czarna plama w pamięci. Obudziłem się w szpitalu. Przy łóżku siedziała Kamila, spojrzałem na nią, a ona wybuchnęła płaczem.